Zaznacz stronę

Ile z nas dotrzymało postanowień noworocznych?

24/01/2019 – Ela Matysik

Od zawsze pierwszy dzień stycznia był dla wszystkich dniem wielkich postanowień, zmian w życiu, wyznaczania celów na następny rok. Nie powiem, że robiłam inaczej. Bo zawsze dobrze mieć jakiś wyznacznik, w tym przypadku Nowy Rok, który da początek czegoś nowego a zarazem pozwoli wymazać rzeczy, które nam się nie powiodły. Ale czy zawsze?

Nici z naszych postanowień!

 

Kto z Nas nie robi noworocznych postanowień?

Nowy rok traktujemy jak symbol. Pierwszy dzień kojarzy nam się z czymś nowym, ale zarazem pozytywnym przynajmniej w domyśle mamy takie uczucie. Rozmawiając z kobietami to jedna w jedną mówi, że zaczyna i zmienia wszystko od nowego roku. Problem w tym, że chcemy zmienić wszystko naraz. Często to co zaniedbujemy w starym roku, gęsto powtarza się w nowym. Tłumaczymy sobie w prosty sposób, że nadrobimy zaległości. Często są to słowa rzucone w wiatr.

A zatem dlaczego tak się dzieje?

1. Chcemy zmienić wszystko naraz. To jest błąd zasadniczy. Nie nakładaj sobie kilka dużych celów, które muszą być zrealizowane w tym samym czasie. Raczej nic z tego nie wyjdzie, bo za dużo rzeczy mamy na głowie. Lepiej robić i realizować małymi krokami. Tak czy inaczej dojdziesz tam, gdzie chciałaś. Być może zajmie ci to więcej czasu, ale lepsze to niż nic. Nie ma znaczenia, czy planujesz się odchudzić i zacząć ćwiczyć, czy otworzyć własną firmę, czy wypuścić jakiś swój produkt online. Na wszystko potrzeba czasu i cierpliwości. Pamiętaj, zawsze będziesz z przodu od tych wszystkich co nic nie robią. Wiemy, że każda z nas stawia sobie cele, do których chce dojść jak najszybciej. Zatem nie od razu wszystko, bo nie będziesz wiedziała, gdzie ręce włożyć, a efekt nie będzie szybszy.

2. Oczywiście nie planujemy nic. Żeby schudnąć musisz wprowadzić dietę, mniej jeść, żeby wyglądać szałowo musisz ćwiczyć. Zdajemy sobie sprawę, że musimy się dokształcać, bo tylko w taki sposób znajdziemy lepszą pracę. No właśnie mamy świadomość wszystkiego co jest nam potrzebne, natomiast mamy z tym niesamowity problem, jeśli chodzi o działanie. Wydawałoby się proste nie?

Błąd zasadniczy brak absolutnie planu działania. Wszystko po omacku, bez sprawdzenia i spisania w jaki sposób mamy dokonać tych wszystkich rzeczy, które pisaliśmy. Śmiem twierdzić, że jeśli nam się uda, to albo jest to dzieło przypadku, albo łut szczęścia. Wcześniej czy później i tak bez dobrego planu coś zawalimy. Rzecz ważna bez dobrego planu zmniejszamy gwarancje, że cel się powiedzie. Obserwowałam jak dużo osób zrobiło rozliczenie roku poprzedniego i z wielką nadzieją, optymizmem ruszyły do planowania nowego roku. A mimo wszystko zarzuciły te postanowienia po dwóch lub trzech tygodniach. Dlaczego tak się dzieje?  Przyczyn jest kilka.

3. Tak naprawdę nie chcesz tego zrobić. Są to tylko Twoje pobożne życzenia. Robisz tak, bo Twoja koleżanka po raz kolejny wdraża jakąś cudowną dietę, więc sobie myślisz, dlaczego i ja nie mogę. Ot cała filozofia.

Raczej nie skupiałabym się na tym co robi koleżanka. Zazwyczaj ma ona inne problemy z którymi Ty dajesz sobie radę. Nie mówię, że lepiej samemu, bo wtedy łatwiej poddać się. Jak najbardziej dołącz do koleżanki czy przyjaciółki. Tym razem zrób to z głową. Często planujesz w chwilach radości i wielkiego optymizmu. Ma to dobre i złe aspekty. Negatywny to taki, że narzucasz sobie więcej obowiązków niż jesteś w stanie zrobić. Dobry to taki, że w chwilach euforii wymyślasz niesamowite rzeczy i tym samym możesz wpaść na genialny pomysł. Raczej po takiej euforii należy przespać się. Dopiero na drugi dzień spójrz jeszcze raz na to chłodnym okiem.

Najgorszą rzeczą jest to, że realizujemy nie swoje cele i to jest jeden z głównych powodów, że nie chcemy tego robić.

4.To wina wszystkich wkoło. Oczywiście szukamy winnych, że nie mamy czasu dla siebie. Mamy pretensje do świata, że coś nam nie wychodzi. Oczywiście zastanów się jakie miałaś postanowienia noworoczne. Czy aby na pewno reszta świata jest winna za Twój brak organizacji czasu? Znam dziewczynę, która pracuje, ma męża, dwójkę dzieci i od pierwszego dnia stycznia założyła sobie, że będzie biegać każdego dnia. Bez względu na pogodę i czy jej się chce czy nie- to robi. Obserwuję ją i podziwiam. Bo jest w stanie wstać o 5 rano, by móc wykonać swój zaplanowany trening. Wierzcie mi, podziwiam kobietę, bo ja nie byłbym zdolna do takiego wyczynu. Relacjonuje codzienny swój wysiłek. Kiedy rzuciła sobie takie wyzwanie, ja oczywiście pierwsze myśli- zobaczymy, ile wytrwa.

Dziś po 24 dniach nabrałam do niej niesamowity szacunek. Jedno jest pewne nie narzeka tylko brnie do przodu. Każdego dnia jest bliżej i bliżej swojego celu.

 5.Za dużo wysiłku, po prostu nie chce mi się. Mam cholernego lenia. Ok, jeśli tak mówisz przynajmniej jesteś szczera ze sobą. Nawet nie masz pojęcia, ile razy rzuciłabym to w cholerę, bo nie mam ochoty ruszać się.

Ale wiesz co nie robię tego! Bo mam cel! Być zdrową możliwie jak najdłużej. 

Więc doszłam do wniosku, że jest na to tylko jedna, jedyna droga. To co zaplanowałam w zeszłym roku w styczniu jest jak najbardziej aktualne w tym roku. Czasami sama dziwię się skąd u mnie tyle motywacji do zmian. Latka lecę a ja już też nic nie muszę. Ja po prostu chcę. Chcę być zdrowa i wyglądać na swoje 53 lata, a nie starzej. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką, która jest przed pięćdziesiątką, była ze swoimi małymi dziećmi, kiedy usłyszała na ulicy, że ma fajne wnuki. Opowiadając miała łzy w oczach, ale po chwili sama usprawiedliwiła się, że w dzisiejszym świecie właściwie już mogłaby być babcią. Jasne, że tak. Oczywiście poszła w innym kierunku i nie wyciągnęła żadnych wniosków. Nie widziała u siebie żadnej nadwagi, no bo i po jaką cholerę miałaby to robić. Nie wierzę, że ta kobieta nie ma marzeń i pragnień. W efekcie jest ładną kobietą, tylko w świecie gonienia za wszystkim i dbania o wszystkich zapomniała o sobie. Często zatracamy tę naszą kobiecość na rzecz dzieci czy męża. Powiem jedno życie jest zbyt krótkie i dlatego też dbajmy o siebie, wiedząc, że jesteśmy tak samo ważne jak reszta domowników.

6.Nie masz nad sobą kija. Jak w poprzednim punkcie napisałam, że robisz to, bo koleżanka to robi. Tak teraz odwrócę sytuację. Znajdź prawdziwą przyjaciółkę, która pociągnie Cię do przodu. Najprościej mówiąc omijaj te marudzące baby, które zawsze znajdą powód i stwierdzą, że się nie da. Może w pobliżu jest ktoś kto będzie tak samo pozytywnie nastawiony do zmian w swoim życiu.  Nawzajem będziecie mogły się tylko wspierać w dążeniu do upragnionego celu.

Przypuszczam, że tych punktów jest znacznie więcej. Wypisałam tylko kilka. Jak znam życie, ile kobiet na świecie, tyle znajdziemy najdziwniejszych wymówek by zaprzestać to co zaplanowałyśmy.

A zatem? Jak więc to zrobić by to mogło się w końcu spełnić?

Tym razem zaplanuj ten krok.

A to oznacza, że weźmiesz kartkę papieru i zapiszesz, kiedy możesz ćwiczyć, kiedy chcesz iść na jakieś dodatkowe szkolenie, kiedy zamierzasz otworzyć własną firmę. Pamiętaj chodzi o Twoje zdrowie, formę, kondycję, o lepszą pracę. Nie jest trudno zacząć, bo skoro ja zaczęłam i to robię z mniejszym lub z większym efektem, z momentami zwątpienia i rzucenia wszystko w cholerę, to uwierz mi, lepszego przykładu nie znajdziesz. Ja będąc już po pięćdziesiątce nadal chcę zmienić sporo w swoim życiu.

Ustal termin wykonania zadania, krótki, bo tylko w taki sposób możesz kontrolować jego postępy.

Nie bój się porażki. Jeśli nie wyjdzie, trudno trzeba iść do przodu i niejednokrotnie zaczynać wszystko od początku.

Nie martw się, że zawaliłaś pierwsze tygodnie. Tak naprawdę przed Tobą wiele tygodni, miesięcy. Od dziś możesz zacząć wszystko od początku. Masz przed sobą nowe cele, wyzwania. Nieważne którego dnia zaczynasz! Ważne, że zaczęłaś!

 Sądzę, że nie szukasz już wymówek? Skup się ma chwilę i zadaj sobie pytanie.

Jak nie teraz zaczniesz? To, kiedy? Refleksja nadchodzi, kiedy widzisz swoją koleżankę po latach. Jest zadbana, ma szałową fryzurę, wysportowaną sylwetkę, wie czego chce.

A Ty? Wiecznie narzekasz, że wszyscy mają lepiej. Wierz mi, nie mają lepiej tylko nie marudzą tak jak TY. 

I tak zupełnie na koniec.

Wszystko to co napisałam wynika z moich doświadczeń. Moje optymistyczne podejście do życia daje mi wiarę i chęci, że wszystko co zamierzam zrealizować daje sens mojego życia.

Nie jestem najlepszą motywatorką, nie jestem dobrą biznesmenką, nie jestem trenerką fitness, nie uważam się też za blogerkę i wiele rzeczy nie potrafię robić.

Wiem jednak, że dzięki upartości, cierpliwości, wiary w swoje możliwości, chęci nauki  mogę dojść do celu, który zaplanowałam na ten rok. 

Chcę być zdrowa, szczęśliwa. Myślę, że to i tak jest wiele. Reszta się ułoży.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Pin It on Pinterest

Share This